Burmistrz Danuta Madej o sytuacji po pożarze

Jakie były pierwsze kroki podjęte po pożarze wieży zamkowej?
– Na początek zaprosiłam na spotkanie moich najbliższych współpracowników, którzy wyrazili swoją opinię na temat zaistniałej sytuacji. 15 października miałam podpisać umowę notarialną, na podstawie której właściciele przekazują na rzecz miasta swoją nieruchomość w formie darowizny. Mieszkańcy w ciągu tych paru miesięcy niecierpliwili się, ale w trakcie przygotowywania umowy notarialnej należało zadbać o szereg dokumentów, aby wszystko zgadzało się ze stanem faktycznym oraz spełnione zostały wszelkie prawne wymogi. Po zakończeniu tych działań umówiony został termin z właścicielami i notariuszem na 15 października. Większość moich współpracowników radziła, abym przesunęła termin podpisania umowy, ponieważ po pożarze nieruchomość jest w innym stanie – nastąpiło spalenie się hełmu wieży i uszkodzenie dachu zachodniego skrzydła zamku. Na dodatek, nie mamy zaplanowanych żadnych pieniędzy, aby w tym momencie zabezpieczyć całą nieruchomość. W końcówce roku budżetowego skarbnik nie znajdzie dodatkowych środków na ten cel.

Ale pieniądze na zamek można zaplanować w przyszłorocznym budżecie.
– Tak. Biorąc to pod uwagę, po podpisaniu umowy, już w przyszłym roku wykonalibyśmy wszelkie zabezpieczenia budowli – na 2020 rok zaplanowaliśmy środki na monitoring, oświetlenie, ogrodzenie i dokładne oczyszczenia fosy z wszelakich samosiewów, które ukrywają wandali robiących kolejne podkopy, aby dostać się do zamku. Oprócz tego tablice ostrzegawcze. To było zaplanowane.

Czy pożar zmienił te plany?
– Uważam, że nigdy nie uciekniemy od spraw związanych z tą nieruchomością, niezależnie od tego, w czyich rękach ona będzie. To świadczy o mieście, o tym czy dbamy o przeszłość, a wraz z nią o cenne zabytki. Wizerunek miasta jest niezmiernie ważny, ale ciągle jest rysa z powodu tej nieruchomości, która jest w centrum i nie miała szczęścia do właścicieli. Jestem optymistką, jeśli chodzi o szukanie i znajdowanie pieniędzy. Do tej pory dzięki rekordowym środkom zewnętrzny udało się dużo zrobić na rzecz miasta. Pomyślałam o Lubuskim Konserwatorze Zabytków, który wprawdzie nie jest tak bogaty, jak to mieszkańcy sobie myślą, ani nie ma możliwości przejmowania zabytków od właścicieli, tak jak to sugerowała jedna z naszych radnych. Niektórzy rzucają też hasłem „wywłaszczenie”, ale zgodnie z polskim prawem jest to równoznaczne w wypłaceniem zadośćuczynienia właścicielom. To tak, jakbyśmy coś kupowali. Ważna kwestia, to odpowiedzialność. Gdybyśmy już przejęli niezabezpieczony zabytek, odpowiadamy za wszystko, co się może tam wydarzyć. Jeśli komuś coś się stanie, odpowiedzialność spada na nowego właściciela. Nie byliśmy na to przygotowani. Dodatkowo, cały czas trwają jeszcze czynności prowadzone na terenie zamku przez takie służby, jak straż pożarna, czy policja.

Wojewódzka Konserwator Zabytków przyjechała do Żar już w poniedziałek, dzień przed planowanym terminem przekazania zamku.
– Pani konserwator poinformowała nas, że gdybyśmy przejęli jednak zamek w zaplanowanym terminie, jej łatwiej byłoby uruchomić własne środki na zabezpieczenie zamku. Proponowała 30-40 tysięcy, które zostały w budżecie tej instytucji na takie właśnie wypadki. Łatwiej to zrobić, gdy właścicielem jest gmina. Ekspert, który oglądał zamek po pożarze oszacował, że zabezpieczenie wieży i dachu specjalnymi plandekami, chroniącymi przede wszystkim przed wodą, może kosztować do 40 tysięcy. Jednocześnie konserwator poinformowała, że w przypadku tak tragicznych sytuacji, do 31 października można składać wnioski do ministerstwa z dużą szansą na pozyskanie środków nie tylko na zabezpieczenie, ale i wyremontowanie całej wieży wraz z uszkodzonymi połaciami dachowymi.

Ale trzeba by przejąć zamek już?
– Potencjalne środki na zabezpieczenie były argumentem za szybkim przejęciem zamku. Dla burmistrza ważna jest jednak opinia rady miejskiej. Burmistrz to tylko organ wykonawczy. O budżecie decydują radni. W trybie pilnym zaprosiłam na spotkanie wszystkich radnych, prosząc jednocześnie o wypowiedzenie się na ten temat. Większość radnych miała ogromne wątpliwości, co do natychmiastowego przejęcia zamku, głównie z powodu braku środków w celu wykonania pilnych prac zabezpieczających. Co ciekawe, niektórzy z nich będący wcześniej przeciwnikami przejmowaniu zamku w ogóle, teraz zdają sobie sprawę, że jednak problemów związanych z tą nieruchomością nie unikniemy. Niektórzy mieszkańcy mówią – podejmijcie w końcu jakąś decyzję, ale ja tę decyzję podjęłam już dawno. Większość radnych ją poparła, a w konsultacjach społecznych ponad 70 procent mieszkańców opowiedziało się za przejęciem zamku. I tak zrobimy. W tej jednak sytuacji postanowiłam przesunąć termin podpisania aktu notarialnego.

Co na to właściciele zamku?
– Byli zasmuceni, że w tym momencie nie załatwimy jeszcze sprawy do końca. We wtorek i tak przyjechali do Żar. Zależało mi na tym, aby pani konserwator wsparła właścicieli prywatnych i przeprowadziła swoje działania związane z ochroną tych części spalonych. W związku z tym nasi prawnicy przygotowali tak zwaną umowę przedwstępną. Biorąc pod uwagę to, co radni stwierdzili na poniedziałkowym spotkaniu, że jednak nie uciekniemy od problemu zamku i trzeba go przejąć, ponieważ miasto ma jednak większe możliwości w pozyskiwaniu środków zewnętrznych, zamek przejmiemy, ale po uchwaleniu budżetu na rok przyszły.

Czego dotyczy umowa?
– Przygotowana została umowa cywilnoprawna, w której zapewniamy obecnych właścicieli, że miasto przejmie zamek i podpiszę umowę notarialną po uchwaleniu budżetu.

Jest określony dokładny termin?
– Termin w umowie został wskazany z nawiązką, do końca marca. Dlaczego tak długi? Gdyby były jeszcze jakieś perturbacje z budżetem. W każdym razie, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to akt notarialny chcemy podpisać najpóźniej w pierwszej połowie stycznia.

A gdyby jednak radni w większości opowiedzieli się za szybkim przejęciem, we wcześniej zaplanowanym terminie na 15 października?
– Podjęłabym decyzję o podpisaniu aktu notarialnego, pomimo, że jest to wielka odpowiedzialność, jeśli chodzi o bezpieczeństwo osób.

Czym skutkuje ta umowa przedwstępna, którą podpisała pani z właścicielami zabytku?
– Jest to dodatkowe zapewnienie dla właścicieli i konserwatora, że umowę notarialną podpiszę. Oczywiście, strony zawsze mogą się z niej wycofać. Dlaczego więc ją podpisaliśmy? Bo bardzo nam zależy, aby konserwator wsparła finansowo zabezpieczenie zamku. W czasie wspólnych rozmów zadeklarowała, że na jej koszt wejdą eksperci, którzy dokonają oceny stanu tego zabytku. Myślę, że teraz przyszedł czas kolejnych rozmów pomiędzy właścicielami a konserwatorem, aby te pieniądze, które ma, przeznaczyła jednak na ten cel – pilnych prac dotyczących przykrycia wieży i zniszczonej części dachu. Jednak w związku z tym, że miasto nie przyjęło zabytku w zaplanowanym wcześniej terminie, upadła koncepcja szybkiego wsparcia ze strony ministerstwa.

Ile w przyszłorocznym budżecie zaplanowanych zostało środków z myślą o zamku?
– Wstępnie jest to kwota 250 tysięcy złotych. Może się jednak ona zmieniać, jeśli będzie taka potrzeba. Przede wszystkim na wszystkie działania związane z zabezpieczeniem obiektu. Na prace remontowe potrzeba naturalnie znacznie większych środków. Ale byłby to czas zabiegania o pieniądze w ministerstwie.

Jakie są plany dotyczące dalszych działań miasta w stosunku do przejętego już zabytku?
– Po pierwsze, po podpisaniu umowy notarialnej powołam specjalny zespół, który pracowałby przy wszystkich przedsięwzięciach związanych z zamkiem. Bardzo ważną kwestią jest wytypowanie możliwych źródeł dofinansowania zewnętrznego. Będziemy walczyć o pieniądze transgraniczne, unijne oraz krajowe, które są w zasięgu ministerstwa, wojewody, Lubuskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Zespół zajmie się zarówno pisaniem wniosków o dofinansowania, jak również zabiegami lobbystycznymi, korzystaniem z pomocy płynącej z różnego typu organizacji.

Trzeba pozyskać jak najwięcej pieniędzy, to oczywiste. Kiedy natomiast możemy spodziewać się prac typowo remontowych?
– W przyszłym roku chcemy ogłosić konkurs na koncepcję i wybrać wykonawcę projektu. Trzeba zdawać sobie sprawę, że opracowanie projektu remontu dla takiego dużego zabytku, jakim jest żarski zamek, może potrwać co najmniej rok. Znawcy tematu z biur projektowych, które zajmują się takimi opracowaniami, mówią że taki projekt byłby podzielony na kilkanaście etapów prac. Na każdy z tych etapów będziemy się starać pozyskać pieniądze zewnętrzne. Oprócz tego, w każdym kolejnym budżecie miasta trzeba będzie zagwarantować pewną kwotę naszego udziału własnego przy pozyskiwaniu środków zewnętrznych, ale też na przeprowadzenie konkretnych prac remontowych zgodnie z założonym harmonogramem. Zabezpieczenie obiektu po pożarze, przygotowanie całego projektu renowacji zamku, to jakby osobna kwestia. Procedury związane z pilnym ratowaniem zabytku po pożarze są prostsze i krótsze. A zatem teraz można byłoby nawet pomyśleć o remoncie całej wieży, jakby w oderwaniu od reszty budowli. No i oczywiście do tego naprawa zniszczonego pokrycia dachowego. W ten sposób wieża mogłaby być zrobiona stosunkowo szybko.

To szansa na remont wieży, jeszcze przed opracowaniem całego projektu remontu zamku. Realna?
– O to będziemy zabiegać. Nie wiem jednak, jaka będzie skuteczność tych działań, ponieważ teoretycznie termin składania takich wniosków na rok następny mija z końcem października. Gdybyśmy przejęli zamek już we wtorek, to dziś moglibyśmy zabiegać o te środki. A tak możliwe, że tracimy około miliona złotych i cały rok.

Chyba nie ulega wątpliwości, że przyczyną pożaru było podpalenie. Na wieży nie ma żadnych instalacji, które mogłyby taki pożar wywołać. Pogoda tego dnia wyklucza też jakiekolwiek wyładowania atmosferyczne.
– Nie mamy jeszcze oficjalnych informacji dotyczących czynności prowadzonych przez straż pożarną i policję, ale w opinii służb jest to podpalenie. Docierają do mnie sygnały od mieszkańców, którzy tego dnia spacerowali w pobliżu, że znów widzieli „jakichś chłystków biegających po zamku”. Wszystko wskazuje na to, że jakaś osoba, nie wiem czy małoletnia, czy pełnoletnia, po prostu zrobiła to, co zrobiła. Pytanie, czy ta osoba czuje się dobrze? Czy czuje się bohaterem? Nie wiem. Dla mnie to ktoś chory psychicznie. Mam nadzieję, że policji uda się wykryć sprawcę czy też sprawców. Obserwowałam ludzi gromadzących się podczas pożaru. Część z nich była pod wpływem alkoholu, może pod wpływem narkotyków. To duże niebezpieczeństwo, jeśli chodzi o nasze miasto. Wykonaliśmy wiele rzeczy, ale też wiele z nich jest dewastowanych. Oczywiście nie poddajemy się, naprawiamy i dalej robimy. Czasem przychodzą refleksje – w imię czego? Ale wiem, że w imię tej dobrej reszty mieszkańców, która jest zdecydowaną większością.

 

Dzień po pożarze.

Spodobało Ci się? Udostępnij!